A+ A A-

W Pracowni Mistrza – z wizytą u Tadeusza Pąśko

Oceń ten artykuł
(87 głosów)
Tadeusz Pąśko, fot. Daniel Ciesielski Tadeusz Pąśko, fot. Daniel Ciesielski

Charyzmatyczne jednostki regionu. Kuśnierz– rzemieślnik artystyczny.

            W Skierniewicach, odkąd pamiętam, przy ulicy Sienkiewicza mieścił się zakład, w witrynie którego wisiały futra. Po przekroczeniu jego progu znalazłem się jakby w innej epoce, w otoczeniu starej szafy, toaletki, krzeseł, wśród eksponowanych futer. Miejsce to wyróżniało się spośród innych miejsc w Skierniewicach, w jakich bywałem. W otoczeniu dawnych przedmiotów czułem się dobrze.

            Kożuch jako ubiór wpisał się w kontekst historyczno-kulturowy różnych epok. Na ostatnim przełomie wieków stał się nieodzowną dystynktywną częścią ubioru artystów, postaci historycznych czy też literackich. I tak mamy Andrzeja Kmicica, bohatera literackiego „Potopu” Henryka Sienkiewicza, ubranego w ekranizacji filmowej w przepastny, długi kożuch z olbrzymim kołnierzem. Kożuch towarzyszył też młodzieńczym czasom Marka Grechuty – legendy polskiej „poezji śpiewanej”, czy też Janowi Kantemu Pawluśkiewiczowi kompozytorowi krakowskiej grupy „Anawa”. W wyrobach ze skóry pozował też do zdjęć Jim Morrison, lider legendarnej grupy „The doors”, znany jako klient cenionych projektantów mody. To tylko wybrane przykłady popularności wyrobów kożuszkarstwa w kulturze.

W Zakopanem w willi „Atma” kompozytora Karola Szymanowskiego mamy przyjemność oglądać fotografię jego siostrzenicy Krystyny Dąbrowskiej „Kici” ubranej w okazały dystyngowany kożuch. Tam też, w Zakopanem pod Gubałówką, czy też w pobliskim Nowym Targu, można znaleźć dziesiątki stanowisk zajmujących się handlem kożuchami, działają też pracownie kuśnierskie. A jako że do Zakopanego podróżujemy często i chętnie, przywozimy z niego kożuchy, wyroby ze skóry, galanterię skórzaną. Czy zatem kuśnierstwo rzeczywiście jest wymarłym zawodem? O tym, jak również o kulisach kuśnierstwa rozmawiałem w warsztacie kuśnierskim z Tadeuszem Pąśką.

            Pracownia Kuśnierska przy ulicy Sienkiewicza nolens volens wpisała się w historię Skierniewic. To firma rodzinna, która pamięta czasy kilku pokoleń skierniewiczan. W mieście zmieniło i zmienia się wiele, powstają nowe sklepy, inne upadają, zmienia się park, zmieniał się wygląd dworca, pracowania kuśnierska zaś, pomimo upływu lat, pozostaje ciągle ta sama. Tę niezmienność i sui generis konserwatyzm tego miejsca, a także serdeczne usposobienie gospodarza doceniają klienci zakładu. Ale zacznijmy od początku.

            Rok 1940. To tutaj w Skierniewicach przy ulicy Sienkiewicza 16 Stanisław Pąśko otworzył swój zakład, na początku pod szyldem „pracownia krawiecka”. Pracownia ewoluowała, z czasem zmieniła się w pracownię kuśnierską, kożuchy bowiem były w niej szyte już od lat 70- tych. Ojciec Pana Tadeusza Pąśko był krawcem i kożusznikiem.

„Ja pracowałem od 1972 roku w branży kożuszniczej u mistrza Eugeniusza Żurkowskiego, w Warszawie na Powiślu, przy ulicy Tamka 45. Pracowałem tam w latach 1972–1976. W międzyczasie nabyłem wszelakie uprawnienia. W 1976 roku otworzyłem swój własny zakład przy ulicy Berlinga 13 na osiedlu Rawka w Skierniewicach. W 1991 roku, kiedy mój ojciec przeszedł na emeryturę, przejąłem po nim ten zakład przy ulicy Sienkiewicza 16 i prowadzę go do dziś”, wspomina Tadeusz Pąśko.

Firma świadczy usługi z wykonawstwa z materiałów powierzonych i nie tylko. „Kuśnierstwo było i jest postrzegane jako sztuka przez otoczenie, a to przez to, że jest rękodziełem, a wykonane ubiory są eleganckie i kunsztowne. Do wykonania ich potrzeba niesamowitej precyzji manualnej, wyobraźni przestrzennej, orientacji materiałoznawczej, stosowania właściwej kolorystyki, a zatem kuśnierstwo jest zawodem artystycznym. Firma stawia na jakość, a nie na ilość usług. Ważna jest rozmowa z klientem, zrozumienie jego oczekiwań. I dzięki temu stale ktoś u mnie jest”, tłumaczy gospodarz zakładu. Istotnie, Pan Tadeusz Pąśko znany jest z solidności wykonywanego rzemiosła. „Na każdego klienta jest inna forma wykroju. Zadowolenie klienta jest dla mnie największą zapłatą. Praca, jaką wykonuję, jest pracą robioną z potrzeby serca. Ważne jest dla mnie, aby klient wyszedł z zakładu zadowolony”, objaśnia fachowiec. Pan Tadeusz Pąśko mówi też o zaletach odzieży, nad którą pracuje: „wyroby kożuszkarskie, czy futrzarskie są zdecydowanie zdrowsze dla organizmu, aniżeli rzeczy, które kupuje się zazwyczaj teraz w sklepach”.

Jednak popularność zakładu w mieście zmalała. „W chwili obecnej większość pracy to reperacje. Bardzo sporadycznie szyje się nowe rzeczy. Z galanterii futrzanej jeszcze szyję nowe rzeczy: czapki, kołnierze, mufki, modne w latach 40-tych, modne też jeszcze wcześniej w okresie międzywojennym. Zupełnie nowe rzeczy od podstaw szyłem w latach 70-tych, 80-tych. Od roku 90-tego miałem coraz więcej przeróbek, poprawek, reperacji czy renowacji, firma bowiem zajmuje się też renowacją odzieży skórzanej”.

Na uwagę zasługuje również styl tego miejsca, niepowtarzalny klimat pracowni. Stary wystrój wnętrza, antyki, stare sprzęty, dawna aparatura. Posadzka pamiętająca czasy międzywojenne. Park maszyn, kuśnierska maszyna „Sukccess” wykorzystywana do szycia futer, obok niej stoją również maszyny stebnówki z podwójnym i potrójnym transportem do szycia kożuchów i odzieży skórzanej.

Oprócz zadowolenia z wykonywania pracy wielką pasją Pana Tadeusza Pąśki jest myślistwo: „jestem członkiem Polskiego Związku Łowieckiego od 1977 roku”, wyznaje. Oprócz tego Pan Tadeusz Pąśko hobbistycznie zajmuje się wędkarstwem.

Kuśnierstwo stricte związane jest z wyrobami ze skóry, one zaś mają charakter uniwersalny. Kojarzą się z elegancją, kunsztem, charyzmą, stylem, wygodą w użytkowaniu. Człowiek od czasów prehistorycznych szył sobie ubrania ze skóry. Ubiór skórzany staje się dzisiaj cechą wyróżniającą grupy motocyklistów, kręgów subkulturowych, różnych odłamów muzyki „metalowej” i nie tylko. Czasem skórzany ubiór kojarzony jest ze stylem danej osoby, jak było to w przypadku Bogusława Wołoszańskiego, który przez lata w jednej skórzanej kurtce prowadził w telewizji legendarny program „Sensacje XX wieku”. Galanteria i odzież skórzana przetrwała próbę czasu. A zatem dopóki będziemy kupować i użytkować wyroby skórzane, dopóty będą potrzebni kuśnierze, szewcy i inni rzemieślnicy. A więc sursum corda.

Post scriptum:

„Dotknęłam palcami wyślizganej gałki i szafa otworzyła się przede mną… Zapachniało stamtąd innymi miejscami i czasem, który był mi obcy. Boże, a jednak coś przypominał, coś tak znajomego, tak bliskiego, że nie starczyłoby słów, żeby to nazwać (słowa przecież potrzebują dystansu do nazywania). Moja postać trafiła w zasięg lustra na wewnętrznej stronie drzwi. Odbiłam się w nim jako ciemny kształt, ledwie różniący się od sukienki wiszącej na wieszaku. Nie było różnicy między żywym i martwym. Tym więc byłam w jednym lustrzanym oku Szafy. Teraz wystarczyło tylko podnieść nogę i wejść do środka. Zrobiłam to. Usiadłam na reklamówkach z włóczką i usłyszałam wzmocniony zamkniętą przestrzenią swój własny oddech”.

                                               Olga Tokarczuk, Szafa.

Register

User Registration
or Anuluj