A+ A A-

Dobra pani z Janisławic

Oceń ten artykuł
(4 głosów)

Nie wszyscy pewnie wiedzą, że szkoła w Janisławicach koło Głuchowa zapisała się na kartach historii Polski dzięki pracującej tam w czasach Królestwa Polskiego nauczycielce – Filipinie Płaskowickiej. O Płaskowickiej pisano książki, artykuły, jej postać przedstawiono także w filmie historycznym „Biały mazur” z 1978 roku, gdzie zagrała ją Anna Chodakowska.

A wraz z osobą Płaskowickiej wspominano wszędzie szkołę w Janisławicach. Współczesna Szkoła Podstawowa im. Filipiny Płaskowickiej w Płaskowickiej mieści się w innym budynku niż ten, w którym przyszło pracować XIX-wiecznej nauczycielce. Obecny budynek oddano do użytku publicznego w 1964 roku.

Filipina Płaskowicka – nauczycielka, działaczka oświatowa, współorganizatorka pierwszych kółek socjalistycznych w Królestwie Polskim, współpracownica Ludwika Waryńskiego przybyła do Janisławic ok. 1977 roku jako nauczycielka ludowa. Był to jej osobisty wybór. Mogła zostać nauczycielką panien z bogatych domów na pensji w Warszawie, ale ona chciała nieść przysłowiowy „kaganek oświaty” biednemu ludowi.

Jednak to co zobaczyła przybywszy do Janisławic pod Skierniewicami mogłoby ostudzić najbardziej zapaloną entuzjastkę. Ludwik Waryński i Józef Uziębło w swoich wspomnieniach przekazali opowiadanie Płaskowickiej: „Cały teren szkolny zarośnięty był chwastami, łopianem i pokrzywą, jakby od lat nikt tu nie chodził. Ogrodzenie połamane, budynek był kompletną ruiną. Słupy ganku wisiały na pół w powietrzu. Okna bez szyb, jedna rama okienna zawisła ukosem na ścianie. Dach gontowy świecił na wylot dziurami, tynk poobijany ukazywał jakby rany na całym ciele budynku.” W domu tym znajdowała się także izba z kuchenką dla nauczycielki, oczywiście w podobnie opłakanym stanie. Mimo nie znanych jej dotąd, okropnych warunków bytowych, Płaskowicka postanowiła pozostać w Janisławicach.

Na początku nikt nie poczuwał się do remontu rozpadającej się szkoły. Płaskowicka prosiła wójta, gminę, proboszcza, ale niewiele to pomogło. Wójt zbył ją krótko, że w budżecie gminy nie przewidziano funduszy na remont szkoły (jakbym słyszała współczesnych nam włodarzy – przyp. red.). Gmina nie chciała remontować janisławickiej szkoły twierdząc, że nie jest ona „gminna” tylko „wiejska”. Ksiądz proboszcz rozłożył ręce twierdząc, że sprawy szkolne należą teraz do gminy i rządu, a nie od kościoła, zaś społeczny nadzór jest tylko na papierze. A poza tym chłopi to wielka ciemnota nie dbająca o nic. Taka postawa zbulwersowała Filipinę Płaskowickę. Według przekazu Amelii Cyndlerówny Płaskowicka miała mu odpowiedzieć: „A kto temu winien, księże proboszczu, że są ciemni? Kto i kiedy ich oświecał? Kto nad nimi pracował? Czy dawny dwór albo kościół opiekował się nimi po ojcowsku? Plebania jak widzę jest duża, murowana i zasobna, choć tylko jednemu człowiekowi służy za mieszkanie.” Zaskoczony proboszcz obiecał, że porozmawia z gospodarzami o remoncie szkoły, co zresztą uczynił. Wynikiem nieustannych starań Płaskowickiej było poprawienie i oszklenie okien, wylepienie i wybielenie szkoły i zabezpieczenie rozlatującego się sprzętu szkolnego. Z pomocą ówczesnego sołtysa Kowalczyka i kilku rozumniejszych gospodarzy z Janisławic – Gruchały, Sobieszka, Błaszczyka, a także chłopaków z Janisławic i Gzowa: Gutkowskiego, Antonika, Miksy i Rosińskiego jako tako wyremontowano budynek. Ich potomkowie mieszkają wciąż w okolicach Skierniewic i mogą być dumni ze swoich postępowych pradziadów.

Na początku do szkoły zapisano tylko dzieci najzamożniejszych gospodarzy z Janisławic, Gzowa, Reczula i Borysławia. Nie podobało się to Płaskowickiej. Codziennie zachodziła do ubogich chałup i przypominała rodzicom o obowiązku posyłania dzieci na naukę. Sama też zachęcała dzieci, czytając im po lekcjach baśnie i pokazując pięknie ilustrowane książki. Wbrew carskiemu nakazowi uczyła też w języku polskim. Wprowadzała także najnowsze metody pedagogiczne. Po trzech miesiącach funkcjonowania szkoły było już 70 uczniów, a liczba ich wciąż wzrastała.

Wtedy pomyślała także o dorosłych. W 1877 roku założyła pierwsze na ziemiach polskich Koło Gospodyń Wiejskich w Janisławicach. Kobiety przychodziły na spotkania wieczorami, przynosiły szycie, zwijanie wełny, kądziel, by przy pracy posłuchać „jak to pani opowiada i czyta różności”. Prosiły nawet o pożyczenie książek do domu, aby spokojnie mogły pooglądać obrazki. Powoli też wprawiały się w odczytywaniu napisów pod ilustracjami. Filipina Płaskowicka zachęcała i ośmielała kobiety, aby interesowały się ogólnymi sprawami wsi i gminy. Rozmawiała z nimi na temat skomplikowanych spraw gospodarskich, rodzinno-społecznych, wychowawczych i zdrowotnych, a także kulturalnych. Sprowadzała lekarzy, aby badali i diagnozowali dzieci. Wreszcie postanowiła wprowadzić w lud myśl socjalistyczną. Przywiozła do Janisławic działacza socjalistycznego Ludwika Waryńskiego.

Wszystko urwało się w sierpniu 1878 roku kiedy Filipina Płaskowicka wraz z grupą towarzyszy została aresztowana za działalność konspiracyjna i umieszczona wraz z nimi w X Pwilonie Cytadeli Warszawskiej. Mimo wszystko współredagowała tam gazetę „Głos Więźnia”. Zesłana na 5 lat na wschodnią Syberię, chora na serce Filipina, zmarła z wyczerpania w drodze na miejsce przeznaczenia 3 stycznia 1881 roku.


Filipina Płaskowicka pozostała w pamięci Janisławiczan jako „piękna panienka”. Była rzeczywiście atrakcyjną, delikatną trzydziestoletnią kobietą, gdy przybyła pracować w ich wsi. Według spisanych opowiadań pamiętającego ją Władysława Gutkowskiego z Janisławic: „oczy miała jak niezabudki, a kosy jasne, złociste i długie aż do ziemi.” Szkoła Podstawowa im. Filipiny Płaskowickiej w Janisławicach przekazuje z pokolenia na pokolenie pamięć o swojej niezwykłej patronce, która wierzyła, że wszyscy ludzie mogą być równi.


Aneta Kapelusz

Register

User Registration
or Anuluj