A+ A A-

KORONA, WÓZEK I SPADOCHRON

Oceń ten artykuł
(0 głosów)
z arch. Olgi Fijałkowskiej z arch. Olgi Fijałkowskiej

wywiad z Olgą Fijałkowską Miss Polski na wózku

Agnieszka Skomorow: Została pani Miss Polski na wózku. Jak to się stało, że wzięła pani udział w wyborach? Jak się pani czuje w roli miss?

Olga Fijałkowska: Wzięłam udział w wyborach zorganizowanych przez Fundację „Jedyna Taka” współfinansowanych przez Urząd Marszałkowski Kujawsko-Pomorski, ponieważ chciałam pokazać, że niepełnosprawne kobiety też są mądre, piękne i wiedzą, czego chcą od życia. Chciałam również sprawić, aby inne osoby niepełnosprawne uwierzyły w siebie, nie zamykały się na świat i otaczających ich ludzi, ale walczyły o swoje marzenia i szczęście, bo to ono w życiu jest najważniejsze. Pragnęłam również pokazać, że pomimo przeszkód, jakie los stawia na naszej drodze, należy iść do przodu i nigdy nie poddawać się bez walki. Ale głównym powodem, podobnie jak pozostałych kandydatek, było to, że chciałam przełamywać panujące stereotypy i zmienić nastawienie osób zdrowych do niepełnosprawnych.

Jako Miss Polski na wózku ma pani pewne obowiązki. Jakie one są?

Myślę, że najważniejszym obowiązkiem jest przełamywanie stereotypów, o których wcześniej wspomniałam. Pokazanie, że osoby niepełnosprawne nie są gorsze. Będę dążyła do tego, aby wszyscy okazywali nam szacunek, bo każdy na niego zasługuje. Chciałabym również zachęcić ludzi do patrzenia na wnętrze człowieka, a nie na wygląd, bo on nie jest w życiu najważniejszy. Tak jak i pozostałe finalistki pragnę uświadomić innym jak wiele jest w naszym kraju barier architektonicznych i nie tylko, które utrudniają nam życie. Mam nadzieję, że wspólnie uda nam się coś wywalczyć na rzecz osób niepełnosprawnych.

Co Miss Polski na wózku zrobiłaby dla środowiska osób niepełnosprawnych?

Będę starała się walczyć na tyle, na ile będę mogła z barierami architektonicznymi, bo to moim zdaniem jest największy problem. Gdybym miała również wpływ na służbę zdrowia, przystosowanie szkół, udzielanie się osób niepełnosprawnych w różnych wydarzeniach, to chętnie bym to zmieniła. Chciałabym, aby wszystkie osoby niepełnosprawne były traktowane na równi z innymi, żeby ludzie nas nie pomijali, bo my jesteśmy przecież tacy sami jak wszyscy.

Od 11 roku życia walczy pani z dystrofią mięśniową, od 2010 r. opisuje pani swoje życie z chorobą na blogu. Dlaczego zdecydowała się pani pisać blog. Czy to jest łatwe?

Czy to jest łatwe? Myślę, że wszystko zależy od ludzi. Jeżeli ktoś jest otwartą osobą, tak jak ja, to nie sprawia to problemu. Nie widzę przeszkód w tym, aby opisywać swoje normalne życie z dystrofią mięśniową. Dla mnie blog jest czymś w rodzaju pamiętnika, dzielę się na nim moimi przeżyciami. Założyłam go, aby pokazać, że niepełnosprawność to nie wyrok, a będąc osobą niepełnosprawną też można korzystać w pełni z życia i walczyć o swoje szczęście i marzenia. Chciałam również, aby rodziny osób chorujących na to samo co ja, bądź też same osoby dotknięte tą chorobą dowiedziały się o niej czegoś więcej. Wiem z własnego doświadczenia, że na początku jest bardzo trudno, a w Internecie nie ma zbyt wielu informacji o dystrofii. Na blogu opisuję wszystko od początku, jak to się zaczęło, jaki jest przebieg choroby, itp. Właśnie poprzez blog trafia do mnie wiele osób, którym mogę pomóc, w miarę swoich możliwości. Sprawia mi to ogromną radość.

Studiowała pani na kierunku dietetyka i zamierza kontynuować studia. Jak pani wspomina czas studiów? Czy uczelnie w Polsce są przygotowane na przyjęcie osób niepełnosprawnych?

Niestety, wbrew moim oczekiwaniom nie uda mi się w tym roku pójść na studia, ale w następnym zrobię to na pewno i będę kontynuowała naukę na kierunku dietetyka.

Czas studiów wspominam naprawdę cudownie. Poznałam tam mnóstwo wspaniałych osób, przyjaciół, którzy na każdym kroku pokazują mi jak wiele dla nich znaczę. To była nie tylko dobra lekcja dla mnie, ale również i dla osób, które wcześniej nie miały styczności z osobami niepełnosprawnymi. Razem pokazaliśmy światu, że nie ma ograniczeń, że wspólnie można osiągnąć bardzo wiele, wystarczy tylko chcieć i dać ludziom szansę poznania się. A czy uczelnie są przygotowane na przyjęcie osób niepełnosprawnych? Myślę, że tak, chociaż nadal jest wiele barier architektonicznych, które czasami uniemożliwiają studiowanie. Jednak warto się kształcić i próbować czegoś, co innym wydaje się niemożliwe.

Jest pani w szczęśliwym związku z pełnosprawnym mężczyzną. Jak się poznaliście i jakie macie plany na przyszłość?

Zgadza się. Mam wspaniałego mężczyznę, z którym jestem bardzo szczęśliwa. Poznaliśmy się zupełnie przez przypadek, bo na portalu społecznościowym. Na początku tylko ze sobą pisaliśmy, ale po moim powrocie na studia zaczęliśmy się spotykać i od tamtego momentu jesteśmy ze sobą już prawie dwa lata. Plany na przyszłość? Na pewno jakieś są, ale jeszcze za wcześnie, aby myśleć o przyszłości. Wierzymy, że wszystko będzie tak jak chcemy, bo razem tworzymy naprawdę zgrany duet.

Ma pani wiele marzeń, celów i energii. Chce pani skoczyć ze spadochronem i udać się w podróż do Paryża. To dość niezwykłe zestawienie. Skąd te marzenia? Skąd czerpie pani tę pozytywną energię?

Każdy ma w życiu jakieś marzenia. Ja akurat mam takie. Nie wiem skąd się wzięły, po prostu są. Ze spadochronem udało mi się już skoczyć, to było naprawdę wspaniałe przeżycie, którego nie da się opisać słowami, ale polecam każdemu, kto lubi adrenalinę i nie boi się wyzwań.

A energia? Dają mi ją znajomi, przyjaciele i mój chłopak. To oni sprawiają, że jestem osobą pełną pozytywnej energii, uśmiechniętą i walczącą o swoje marzenia. Z takimi osobami mogłabym nawet góry przenosić.

Rozmawiała Agnieszka Skomorow

Register

User Registration
or Anuluj