Jej zagubione i zapomniane znaki to mogiły ofiar wielkiej wojny, cywilizacyjnej bezmyślności.
Odwiedziliśmy wtedy cmentarze w Wólce Łasieckiej, Kurdwanowie, Borzymówce, Huminie, na Czarnym Błotku, Kościelnej Górze, Woli Szydłowieckiej, popadliśmy w zadumę w rejonie Dołowatki, która została zmieciona z powierzchni ziemi. Mając w ręku kserokopie okopów wiedliśmy dysputy na temat rozmieszczenia butli z chlorem, numeracjami wzgórz i kierunkami ataków poszczególnych formacji walczących stron. W tej pamiętnej wyprawie towarzyszył nam szacowny pan Andrzej Lewandowski osoba, która wbrew panującym opiniom, nastrojom i niechęciom ówczesnych władz oraz zwykłych ludzi ( lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte ) porządkował, opisywał i znakował krzyżami oraz samodzielnie wykonanymi płytami zapomniane miejsca pochówków. Bardzo nam tym zaimponował i gdy już odwieźliśmy Go do domu, siedząc w samochodzie postanowiliśmy coś zrobić, zwłaszcza dla naszych rodaków, którzy nie z własnej woli, lecz siłą wyrwani rodzinom, sąsiadom i swojej ojcowiźnie zmuszeni zostali do chwycenia za broń i strzelania do siebie.
Język polski niósł się wówczas nad okopami ich armii niczym ironia losu. No oczywiście mając naturę nieco porywczą już chciałem ruszyć z sekatorem na odsiecz najbliższego cmentarza, czyli w Wólce Łasieckiej, ale rozsądni koledzy, zwłaszcza Piotrek, który już uczestniczył w kilku takich akcjach, nieco mnie przystopował i powiedział, że wypada a nawet należy poprosić o zgodę lokalną władzę samorządową. Zbieg okoliczności sprawił, że Fundacja WIiR, Stowarzyszenie Inicjatywa Ziemi Bolimowskiej, pan Wicestarosta oraz lokalni miłośnicy Bolimowa i okolic przystąpili prężnie do organizacji I Międzynarodowego Zlotu Miłośników Historii I Wojny Światowej BOLIMÓW 1915. Zgłosiliśmy chęć uczestniczenia w tym przedsięwzięciu i po paru tygodniach od skierowania prośby ze strony Fundacji Wspierania Inicjatyw i Rozwoju „WIiR” ze Skierniewic otrzymaliśmy imienną aprobatę naszych działań ze strony pana Linarta, wójta Gminy Bolimów. No i zaczęła się nasza przygoda.
Już 11 kwietnia rozpoczęliśmy we trójkę ( Piotrek, Mariusz i Jacek ) naszą walkę z zapomnieniem. Od 9.00 do 15.30 uprzątnęliśmy cały środkowy pas od wejścia do północnego brzegu wału z rozsypanym pomnikiem. Mieliśmy niesamowitą satysfakcję, gdy mogliśmy pomodlić się nad odkrytą tablicą poległego Polaka – Romana Adamkiewicza z 9 kompanii 226 zapasowego pułku piechoty poległego w dniu 27 czerwca 1915 roku. Poobijani, pokaleczeni i z kolcami na dłoniach ( i nie tylko tam ) wróciliśmy obiecując sobie powrót. Dzięki poczcie pantoflowej dotarło do naszych znajomych, że już coś się dzieje i tak w kolejną sobotę 17 kwietnia dołączyli do nas ludzie, którym również nie jest obca idea przywracania pamięci lokalnym perełkom: Jolanta Sobczyńska, Jarosław Liński, Adam Dymecki. Oj działo się, skoro wschodnia część cmentarza została oczyszczona. Pracowaliśmy od 9.30 do 16.15.
W planach mamy ustawienie tablicy informacyjnej, poświęconych krzyży na ciągach grobów, zabezpieczenie napisów nagrobnych, inwentaryzację istniejących płyt no i jak dobrze pójdzie to otoczenie wałów brzozowym płotkiem. Przez część tej lokalnej perełki miał przechodzić pas drogi autostrady A2 i wiecie co? pan Maciej Zalewski, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zapewnił, że pas drogowy został specjalnie przesunięty o 30 metrów, aby ten cmentarzyk uratować. Fajnie, że ten cmentarz powołaliśmy znowu do życia i pamięci ku przestrodze, do czego mogą prowadzić chore ambicje.
Jacek Słupski