A+ A A-

Dziewczyna na sprzedaż

Oceń ten artykuł
(9 głosów)
„(…) większość lądujących w Ameryce kobiet traktuje się jak bydło. Jak tylko załatwi się sprawy z celnikami, alfonsi wystawiają je na aukcji. Początkowo rozebrane kobiety stawiano na podwyższeniu znajdującym się na tyłach jakiejś legalnej firmy prowadzonej przez rajfurów.(…) Niektórzy kupujący zachowywali się zupełnie jak na targu bydła, chwytając kobiety za piersi, ciągnąc za włosy i wsadzając palce do ich ust, aby sprawdzić, czy mają wszystkie zęby.” (Isabel Vincent, Ciała i dusze). „(…) większość lądujących w Ameryce kobiet traktuje się jak bydło. Jak tylko załatwi się sprawy z celnikami, alfonsi wystawiają je na aukcji. Początkowo rozebrane kobiety stawiano na podwyższeniu znajdującym się na tyłach jakiejś legalnej firmy prowadzonej przez rajfurów.(…) Niektórzy kupujący zachowywali się zupełnie jak na targu bydła, chwytając kobiety za piersi, ciągnąc za włosy i wsadzając palce do ich ust, aby sprawdzić, czy mają wszystkie zęby.” (Isabel Vincent, Ciała i dusze).

Nie wiemy jak wyglądała młoda Żydówka ze Skierniewic - Gitel Turteltaub. W początkach 1900 roku Gitel miała 17 lat.

            Mieszkała w dzielnicy żydowskiej utworzonej w trójkącie zamkniętym ulicami: Okrzei, Mireckiego, św. Stanisława i 1-go Maja.Była już mężatką (co było naturalne w tamtych czasach i tamtej kulturze), ale właśnie rozstała się z mężem, lub raczej została przez niego porzucona. Była siostrzenicą Yankla Bergera. A on był wspólnikiem niejakiego Israela Meyrowitza, który to zajmował się handlem kobietami. Gitel musiała być atrakcyjna i zdrowa, skoro jej wuj Berger postanowił sprzedać ją, jako łakomy kąsek, do domu publicznego za granicę. Najpierw przerzucić do Paryża, a stamtąd prawdopodobnie do Buenos Aires w Argentynie. Tam w jednym z nędznych burdelików zatrudniających tzw. Polacas (dziewczęta z Polski i z Europy Wschodniej) przyjmowałaby dziesiątki klientów dziennie – pijanych marynarzy, robotników portowych, zamiataczy ulic, samotnych imigrantów.

            Od połowy XIX wieku aż do wybuchu II wojny światowej w Argentynie, Brazylii, RPA czy USA (szczególnie w Nowym Jorku) działała przestępcza organizacja żydowska Cwi Migdal zajmująca się sprzedażą do domów publicznych ubogich żydowskich dziewcząt z Europy Wschodniej. Oczywiście Cwi Migdal miało swoich ludzi w Europie, którzy wyszukiwali młode Żydówki. Jednym z takich ludzi był Yankl Berger ze Skierniewic. Wcześniej sprzedał Meyrowitzowi m.in. swoją rodzoną siostrę.

            Handlarze żywym towarem wiedzieli w jaki sposób zwabić zdesperowane kobiety, takie jak Gitel Turteltaub, które zgodnie z ortodoksyjnym prawem żydowskim były agunah (kobieta, którą mąż opuścił lub zaginął bez wieści) i z tego powodu nie mogły ponownie wyjść za mąż. Najpopularniejszymi sztuczkami, jakie stosowano wobec tych dziewcząt były fałszywe obietnice pracy za granicą (np. służącej, w fabryce) lub fałszywe rytualne małżeństwa stille chuppah ze stręczycielami, które nie miały żadnej mocy prawnej. Niepiśmienne, niewykształcone dziewczęta myślały, że to prawdziwy ślub i wraz ze swoim nowym, prawdziwym mężem wyjeżdżają za ocean, aby żyć tam długo i szczęśliwie. Prawda jednak okazywała się bardziej gorzka.

            Skierniewiczance Gitel Turteltaub, wujek Yankl obiecał, że Israel Meyrowitz pomoże jej połączyć się z byłym mężem za granicą, a dokładnie w Paryżu. Spotkanie z Meyrowitzem zostało zaaranżowane w Hotelu „Silliger” w Oświęcimiu. Hotel ten, jako miejsce spotkań handlarzy kobietami, od pewnego czasu obserwowała policja. Zanim Gitel i Yankl Berger przekroczyli próg hotelu, niesławny Meyrowitz został aresztowany na miejscu. Israela Meyrowitza poddano ekstradycji do Niemiec, gdzie został skazany na karę 2,5 roku więzienia za próbę stręczycielstwa.

            Przypadek Gitel Turteltaub przytoczył prof. Edward Bristow w książce „Żydowska walka przeciw Białemu Niewolnictwu” (Prostitution and Prejudice: The Jewish Fight Against White Slavery, 1875-1939) wśród wielu jej podobnych. Nie każda historia skończyła się tak szczęśliwie. Przynajmniej na tym etapie.

            Nie wiadomo, jakie były dalsze losy Gitel Turteltaub. Czy wróciła od Skierniewic? Jeśli tak, to jako kobieta bez męża, była tylko kłopotem i dodatkową „gębą do wyżywienia” dla rodziny. Może w biedzie dożyła starości, a jej grób znajduje się na cmentarzu żydowskim przy ul. Granicznej w Skierniewicach? A może obrotny wujek Yankl próbował sprzedać ją ponownie za ocean póki była młoda i zdrowa? Na liście pasażerów statku do Nowego Jorku w latach 1820-1957 widnieje nazwisko jakiejś Gitel Turteltaub. Na cmentarzu żydowskim La Tablada w Buenos Aires pochowanych jest kilka osób o nazwisku Turteltaub. To tylko spekulacje.

            Jedno jest pewne, dzięki dowodom pisanym, żydowska nastolatka sprzed wieku, Gitel Turteltaub ze Skierniewic, nie zostanie zapomniana.

Aneta Kapelusz

 

Register

User Registration
or Anuluj