A+ A A-

Legendy Pani Wiesławy

Oceń ten artykuł
(4 głosów)

NIEZWYKŁA NOC

 

To był trochę dziwny pokój. Zastawiony starymi meblami, zapełniony obrazami i bibelotami, robił wrażenie bardziej składowiska staroci niż salonu. Nagle zobaczyłam wpatrzone we mnie nieruchome oczy. Poczułam się nieswojo. Obok okna stały dwa manekiny ubrane w śmieszne fatałaszki i przypatrywały mi się badawczo. Zamarłam. Spojrzenie pustych oczu sprawiło, że spuściłam na chwilę wzrok.

Kiedy podniosłam powieki, nieruchome oczy nadal były we mnie wlepione. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że chcą mnie skrzywdzić. Starałam się myśleć racjonalnie. Przecież to zwykłe kukły.
A jednak? Może wtargnęłam do ich królestwa i zmąciłam spokój.

Kiedy późnym wieczorem moi gościnni gospodarze zaproponowali mi do spania kanapę właśnie w „tym” pokoju, zaniemówiłam. Wstyd mi było przyznawać się do dziecinnych obaw. Weszłam starając się nie patrzeć na złośliwe fantomy. Szybko rozebrałam się i położyłam, na bardzo wygodnej   kanapie. Kołdrę w pośpiechu naciągnęłam aż po   czubek nosa.

Było cicho. Słyszałam tylko rytmiczne tykanie zegara i mój przyśpieszony oddech. Po chwili   dotarł do mnie jakiś szmer. Zamarłam. Dźwięk dobiegał z miejsca gdzie stały one. Po chwili znowu. Czułam, że drętwieję ze strachu. Zbliżały się   powolne kroki. Ktoś stąpał z trudem. szurając nogami.   Naciągnęłam kołdrę na głowę. Nagle jakiś ciężar przygniótł mi nogi. Powoli przesuwał się ku mojej szyi i za chwilę... Chciałam krzyczeć ale nie mogłam wydobyć głosu, nie mogłam ruszyć ręką ni nogą. Bezgłośnie otwierałam usta jak ryba wyjęta z wody.   To koniec, pomyślałam! Koniec! Uduszą mnie manekiny. Przecież to horror!

Gwałtownie otworzyłam oczy. Było widno. Na moich piersiach spał w najlepsze rudy kocur. Manekiny stały na swoich miejscach, a ja spocona jeszcze z przerażenia roześmiałam się głośno. Spłoszony kot uciekł z donośnym miauknięciem.

Oczy manekinów patrzyły na mnie przyjaźnie. Na twarzach miały delikatny uśmiech. Ręka jednego z nich była podniesiona w geście pozdrowienia.

Coś mi się tu nie zgadzało! Dałabym głowę, że wieczorem ręka była opuszczona i trzymała białą rękawiczkę. Tak, przypominam sobie! Tak!

Poczułam jak mi włosy jeżą się na głowie...

 

 Wiesława Maciejak

28 września 2012 r.

 

 

WPADKA!

Mam już tego dość! Ciągle mnie poucza, strofuje, jak dziecko. Jest moją kuzynką i mieszkam u niej, ale to nie upoważnia jej żeby wciąż się do mnie przyczepiać. Ciągle powtarza. że jestem brzydka i głupia. Że nie mam chłopaka i inne takie dyrdymały. Doprowadza mnie do szału. Taka mądrala, a nie wie, że od kilku miesięcy sypiam z jej mężem. Romek mówi, że wkrótce ureguluje nasze sprawy. Rozstanie się z Julką i ożeni ze mną! Jakoś jednak licho mu to regulowanie idzie.

Jak ja jej nienawidzę! Mogłabym ją zabić! Zabić? Od dawna nie patrzeć   na jej pospolitą gębę i   słuchać wstrętnego głosu. Zabić! Tylko jak! Łatwo powiedzieć! A co potem? Więzienie! Nie, nie, nie! Muszę zastanowić się i opracować porządny plan. A może by ją otruć? Tak! Niedawno rozmawiałam z Wojtkiem, on studiuje chemię i mówił, że są trucizny nie do wykrycia. Musi mi pomóc. Jakoś go zabajtluję.

Julka zawsze po obiedzie, niczym Anglik, pije herbatę. Dzisiaj, okażę Julce dobre serce. Podam jej filiżankę przyprawioną tym co z trudem wycyganiłam od Wojtka.

Herbata paruje, a ja czekam, kiedy Julka ją wypije i się ta mordęga raz wreszcie skończy. Nagle zapytała Romka, czy nie chciałby wypić „herbatki”, bo ona nie ma ochoty, a szkoda „bożego daru”, tak powiedziała, zmarnować.

Romek, niedbałym gestem, sięgnął po filiżankę.Zmartwiałam. Co robić? Co robić? Gwałtownym ruchem wyrwałam mu z ręki truciznę i zamiast wylać, gdziekolwiek, choćby na dywan, bez namysłu wypiłam. Przez chwilę przemknęło mi przez myśl, że chyba bardzo go kocham.

Julka i Romek popatrzyli na mnie jak na wariatkę. Nie czekałam co powiedzą. Wyszłam do mojego pokoju. Położyłam się na kanapie.   Śmierć nie nadchodziła. Po godzinie musiałam pobiec do łazienki. Męczyłam się przez całe dwa dni. Jeszcze w życiu tak się nie schorowałam. Czuję się okropnie! Co mi ten dureń dał? Środek przeczyszczający?

Jak ja ich wszystkich nienawidzę! Julkę, Romka i Wojtka. Tego chyba najbardziej!. Jutro się wyprowadzam. Nie chcę ich znać!

A teraz chodzi za mną, jak zemścić się za to wszystko na Wojtku!!! Chyba go zabiję!

 

Wiesława Maciejak

1.10.2012 r.

Artykuły powiązane

  • Legendy Miejskie Skierniewic

    Wieczorem 28 października 2012 roku, w ramach festiwalu „Ethnosfera”, w Młodzieżowym Centrum Kultury w Skierniewicach odbyło się spotkanie ze skierniewickimi pisarzami (profesjonalistami i amatorami) pod nazwą „Skierniewice – legendy miejskie”. Swoje teksty zaprezentowali: Darek Foks, Wiesława Maciejak, Aneta Kapelusz i Jerzy Jankowski.

  • Konkurs z Miejską Biblioteką Publiczną

    "Zdarzyło się w Skierniewicach" - konkurs

Register

User Registration
or Anuluj