A+ A A-

20. jubileusz skierniewickiego bractwa

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Swoje 20-lecie obchodzili 17 grudnia w Klubie Drugi Dom

 Skierniewickie Bractwo Piwne jest stowarzyszeniem, żyjącym o chlebie i wodzie. Chleb do wytwarzania piwa używali już Sumerowie. Hymn przy piwku do bogini piwa Ninkasi sumeryjscy bracia po kuflu śpiewali już cztery tysiące lat temu. Potem było trochę modyfikacji i trochę orkiszowej papraniny w kadziach. Z czasem doszedł chmiel. Tradycja Skierniewickiego Bractwa Piwnego ma dopiero lat dwadzieścia, ale to wystarczy, by wychować zastępy kamratów, którzy wiedzą, jak się obchodzić z piwem, doceniają jego walory i szanują jego historię. W Eposie o Gilgameszu czytamy o Enkidu, dzikim władcy miasta Uruk, który po wypiciu siedmiu dzbanów piwa stał się w pełni człowiekiem. Nie wiemy, czy patron naszego stowarzyszenia, dawny właściciel skierniewickiego browaru i pierwszy w mieście obywatel Władysław Strakacz, często raczył się piwem. Jeśli tak, to nie musiał go pić na dzbany, bo człowiekiem, i to nietuzinkowym , był od chwili przejęcia małej wytwórni napojów. Dla przedwojennych mieszkańców miasta stanowił wzór nowoczesnego przedsiębiorcy. Stworzył nie tylko rozpoznawalny w Europie browar. Miał też wielkie serce.  Dbał o pracowników firmy. Pomagał ludziom w trudnych latach wojny. Jego patriotyczna  postawa sprawiła, że mieszkańcy Skierniewic obdarzyli go tytułem Honorowego Obywatela. Staraniem naszego bractwa  jego imieniem nazwany został skwer w pobliżu dawnego browaru parowego. Jeśli tylko wystarczy nam pary, zadbamy, by miał też w mieście swoją ulicę.

Nasze stowarzyszenie, działające od początku pod wodzą nadkamrata Zbyszka Gradowskiego, oddaje co należne historii, dba, by pamięć o Patronie i piwnych tradycjach miasta nie zaginęła. Jednocześnie zajmuje się popularyzowaniem kultury piwa i współtworzy życie kulturalne miasta. Z ducha kamraterni  i pomysłu nieżyjącego już Szymona Krokowskiego wziął się klub jazzowy Swing działający w Sali Strakacza CKiS. Bywalcy Piwnicy u Artystów pamiętają z pewnością wspaniałe koncerty muzyczne i przedstawienia z udziałem Szymona, Robka Paluchowskiego, też już niestety świętej pamięci, a także Lecha Mackiewicza i Piotrka Zatonia. Literackie standardy wyznaczał bywalec piwnicy Darek Foks. Z wieloma kamratami już się na biesiadzie piwnej nie spotkamy. Poza wspomnianymi: Szymonem Krokowskim i Robertem Paluchowskim opuścili nas zbyt wcześnie i dojmująco definitywnie: Grzesiek Kapuściński, Waldek Godyń, Adam Marcinkowski, Andrzej Łukasik, Zdzisiek Dudziński, Sławek Smolarek, z grona zaprzyjaźnionych z bractwem łodzian wielcy mistrzowie tamtejszego bractwa: Marek Suliga i Zbyszek Olobry, a z grona zgierzan Artur Mikulski.

Umiłowani w kuflu!

Cała pierwsza dekada bractwa upłynęła nam w szczęśliwych murach piwnicy Art de Grand. To tam, oprócz pomysłów na dobrą muzykę i estradowe dziwactwa rodziły się inicjatywy społeczne, choćby akcja pomocy wychowankom Domu Dziecka w Strobowie i zbieranie gadżetów na WOŚP czy rekreacyjne, jak „Hajda na rower” czy „Knajak na kajak”. Niestety magazyn dawnego browaru Strakacza zaczął podmakać, w czym chyba niechcący pomogliśmy. Piwnica czeka na remont i lepszy czas. Nam przyszło wieść życie tułacze. Miejscem biesiad było dawniej  Metro i  Gazdówka, prowadzona przez nieodżałowanych Staszka i Danusię Romaniaków.  Na dłużej zagnieździliśmy się w gościnnym Drugim Domu kamrata Marka Kowalskiego i jego małżonki Edyty. To tam wykiełkowała idea dorocznych, czerwcowych biesiad z udziałem całych rodzin i przyjaciół bractwa. Impreza połączona jest z piknikiem i wspaniałymi koncertami muzycznymi. Estradowymi wizytówkami są zazwyczaj zespoły: Qumple i Green Craft. Muzykowali u nas: Łukasz Święcicki, Michał Borowski, Włodzimierz Stefanowicz, śp. Grzesiek Kapuściński, Andrzej Nowakowski, Marek Sadowski, Wiesiek Jarczyński, Adam Piwowaron, Sinisa Kasumović czy Daniel Stopiński, solowymi występami zachwycała Kasia Piłat. Wymienieni to z pewnością nie wszyscy koncertujący na naszych biesiadach. Było ich bardzo wielu.

Bractwo chce być szkołą dobrego smaku. Poza kuflami liczą się kubki smakowe. Strona kulinarna biesiad ma twarz Tomka Muszyńskiego. To on dba, byśmy nie zapomnieli smaku naprawdę dobrych wędlin. Te ze Ścibiorowa razem z chlebem serwowanym przez Staśka Siejkowskiego z piekarni Maków smakują wyśmienicie.

Andrzej Smyczek

-------------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do naszych galerii:

Biesiady i biesiadnicy >>> ZOBACZ

Kadry z historii Bractwa >>> ZOBACZ

 

 

Register

User Registration
or Anuluj