A+ A A-

10.lat Bractwa Piwnego

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Dziesięć lat w życiu ludzkości to mała chwila, ale w życiu naszego bractwa piwnego epoka cała. Dodajmy epoka, której upływ mierzy się nie w godzinach czy minutach, lecz w kuflach.

 

Image

Zasiedzieliśmy się dekadę w tym szacownym miejscu, bo nie możemy się zgodzić, by legenda znamienitego Browaru Parowego Władysława Strakacza umarła. Piwa Strakacza już nie ma. Mówiąc Borowskim: zostały po nim puste flaszki i głuchy, drwiący śmiech pokoleń. Ale my swoją obecnością tutaj zaświadczamy historyczną ciągłość związków Skierniewic z piwem. Więcej – dbamy o historyczną ciągłość związków rodziny imć Pana Władysława ze Skierniewicami. Pan Andrzej Strakacz odwiedził kiedyś nasz klub i został honorowym członkiem naszego bractwa tak, jak jego dziadek jest honorowym obywatelem naszego miasta.

Czy przychodzimy tu napić się jedynie piwa? Ależ skąd! W ogóle nie ma mowy o piciu. My się piwem delektujemy! Smak trunku jest tutaj inny, niż gdzie indziej, gdyż jego nutę podkreśla wyborna muzyka. Nią delektujemy się także. Jak to ktoś ładnie ujął: w kuflu jest trochę złocistej wody, odrobina pianki, reszta jest muzyką. Kulinarne dodatki, fundowane przez piwnych kamratów to również jeden z wabików bractwa.

Nasze podziemne stowarzyszenie (w końcu działamy w piwnicy) nie zajmuje się jedynie celebrowaniem miłej skądinąd czynności spijania tego, co pod pianką. Dogadzając sobie, myślimy o innych. Stąd zbiórka funduszy na zakup sprzętu komputerowego i agd dla podopiecznych Domu Dziecka w Strobowie. Były właściciel dworku, w którym mieści się dom dziecka, pan Strakacz, pewnie nie miał by nam tego za złe. Podobnie jak nie miałby chyba nic przeciw gromadzeniu pamiątek po browarze i nim samym. Nawet nie przypuszczaliśmy, że w skierniewickich domach zostało tyle postrakaczowych pamiątek. Dzięki kolekcjonerskiej pasji Zbyszka Gradowskiego, generała naszej fraterni piwnej, udało się je pewnego razu wyeksponować w galerii Studio Fot.

Nie mamy monopolu na Strakacza. Pamiątki po nim są w rękach kolekcjonerów, takich jak pan Andrzej Kostusiak. Parę cennych drobiazgów jest w posiadaniu Izby Historii Skierniewic. Wszystko jednak przebiła parę lat temu wystawa poświęcona Władysławowi Strakaczowi w Muzeum Historycznym m.st. Warszawy. Okazuje się, że pierwszy kiedyś obywatel Skierniewic należał także do grona najzacniejszych obywateli stolicy.

Aż dziw, że nie powstał dotąd utwór poetycki poświęcony tak barwnej postaci, jak Strakacz. Niniejszym zatem proponuję konkurs na hymn bractwa nawiązujący do naszego patrona. Towarzystwo Promocji Kultury Piwa w Łodzi ufunduje zwycięzcy atrakcyjną nagrodę. Przypomnijmy, że pan Władysław był nie tylko naczelnikiem miejscowej straży, przemysłowcem i drugim wiceprezesem Rady Naczelnej Zrzeszenia Browarników i Słodowników, ale też mistrzem Warszawy w kolarstwie, tenisistą i automobilistą. Nasza inicjatywa corocznych rajdów „Hajda na rower!” miała mocny impuls.

Podczas piwnych biesiad buzuje nam w głowach. To, co wymyślimy, staramy się zamienić w konkret. Zbieramy na przykład gadżety na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, bo nie lubimy, kiedy jakakolwiek, a już zwłaszcza tak zacna kapela gra bez nas. Skierniewickiego kamrata łatwo zauważyć nie tylko na rowerze, ale i w kajaku. W spływach kajakowych rzeką Rawką uczestniczyliśmy już dwukrotnie.

Zamarzyło nam się pewnego razu, żeby imieniem jednego z najzacniejszych obywateli grodu nad Skierniewką nazwać jakąś ulicę w mieście lub choćby skwer. Rada miejska zignorowała naszą inicjatywę. Ale nie odpuścimy i będziemy ponawiali nasz wniosek, aż rajcy zmiękną. Liczymy, że środkiem zmiękczającym będzie strona internetowa Skierniewice 24.pl i foto.skierniewice24.pl.

Nasze bractwo obrasta w piórka i przyjaźnie. Goście zajeżdżają do nas jak w staropolskim kuligu. Odwiedziło nas już pół Europy i kawałek Zgierza w postaci tamtejszej Piwnej Kuźni, a także kamraci z Łodzi. My też lubimy się trochę powłóczyć, więc zaglądamy tu i tam. Jeżeli na jakiejś imprezie piwnej jeszcze nie byliśmy, to zajrzymy.

Nikt z nas nie urodził się z kuflem w ręku, ale o tym, żeby z kuflem w ręku spędzić także ostatni dzień na tym padole marzy niejeden. Na razie cieszymy się życiem, piwem i nadchodzącymi świętami.

Platon powiedział, że „ten, kto wymyślił piwo, był mędrcem”. Platon wiedział pewnie, czym najskuteczniej ugasić pragnienie, no i znał siłę drożdży. Niech nasza jubileuszowa biesiada będzie drożdżami , dzięki którym narodzą się nowe pomysły i rozrośnie skierniewickie bractwo. No i kultura piwa. Tylko wtajemniczeni wiedzą, że najlepsze w smaku jest piwo bez pianki. Jak to ktoś żartobliwie ujął: Nie każdy Józek ma Kasztankę, nie wszystko piwo, co ma piankę.

A teraz wznieśmy kufle za pomyślność miasta, bractwa i gościnnego pubu Art. de Grand. Nie zadajmy sobie zbędnych pytań w rodzaju: czy lepszy brzuch od piwa, czy garb od pracy. Nie hamletyzujmy pytając: Two beer or not two beer, lecz od razu zamówmy trzy. Szczęść w barze!

Register

User Registration
or Anuluj